Jakiś czas temu usłyszałam stwierdzenie, że sztuka to „piękno” widziane oczami artysty, że jest tylko przywołaniem piękna, które już istnieje. Stworzeniem wizji, urzeczywistnieniem i zmaterializowaniem czegoś nieuchwytnego, na co dzień niezauważalnego. Ale może piękno istnieje tylko w naszych umysłach? Może jest tylko stanem psychicznym, który niczym w zakrzywionym zwierciadle fałszywie odbija rzeczywistość? Czym właściwie jest piękno?

Dla mnie piękno jest zachwytem – jest tą chwilą, która zapiera dech, która odbiera mowę, ponieważ nie ma takich słów, które to piękno mogłyby wyrazić. Jest słodyczą, która uspokaja złe emocje i myśli – w jednej sekundzie odcina od codzienności, zabiera całą uwagę i zatapia w swym widoku.

… Piękno dostrzegłam w swoim życiu w postaci rozprzestrzeniającego się na wiele hektarów pola opuncji na Sycylii, którego widok nieopisanie mnie zaskoczył i wywołał zachwyt.

Okolice Cefalu, Sycylia

…. W uśmiechniętych oczach i zmarszczonych powiekach ukochanego, których widok był słodkim spełnieniem mojej duszy.

… W małym człowieczku, który niedawno przyszedł na świat, i który wydobył ze mnie pokłady miłości i czułości, o które siebie nie podejrzewałam.

… To jest piękno widziane moimi oczami. Piękno, które jest niewytłumaczalne i wszechogarniające moje ciało, serce i umysł. Bliska jest mi filozofia starożytnej Grecji, w której piękno było przede wszystkim związane z ideą dobra, z duchowością, myślą i rozumem.  

Ale czy architekturę można nazwać piękną? Czy budowla lub forma ograniczona kształtem potrafi w nas wzbudzić tak skrajnie dobre emocje? I czy piękno to tylko dobre emocje? Według greckich filozofów tak – “Pięknem” było wszystko, co wywołuje pozytywne doznania. Uważali, że prawdziwe piękno jest ponadzmysłowe i jest dobrem tak wielkim jak prawda.

W dużej mierze teoria piękna w architekturze oparta jest na stosowaniu estetyki ukrytej w liczbach, które odzwierciedlają matematyczny ład. Ten ład to nic innego jak proporcje, które budowały starożytne świątynie. Proporcje te odzwierciedlały także boski porządek zwany „złotym podziałem”, który nadawał jakość wszystkim obiektom, w których można go odczytać, i który przez wieki był uważany za synonim piękna w architekturze podzielany między innymi przez Michała Anioła czy Leonarda da Vinci. Ale czy proporcjonalna sylwetka obiektu wystarczy na miano „pięknego”?

Otóż nie…. Architektura jest czymś więcej niż tylko budynkiem, formą czy kształtem – Architektura współtworzy otoczenie, buduje krajobraz i klimat miejsca. Tworzy miejsce i organizuje przestrzeń, w której żyjemy. Służy nam i pomaga w codzienności zapewniając podstawę do budowania i rozwijania nas samych oraz naszego życia. Jest przede wszystkim tworem użytecznym, w którym piękno nie jest spostrzegane wyłącznie przez pryzmat jego estetyki, ale bardziej jego „odpowiedniości” i zrównoważenia pomiędzy tym jak wygląda a tym jak i komu służy.

 „Każda rzecz jest doskonała, gdy odpowiada swemu celowi (…) Nie może istnieć konflikt pomiędzy tym, co piękne, a tym, co użyteczne. Przedmiot jest piękny, gdy jego forma jest oczywistym wyrazem wyznaczonej mu funkcji.” Paul Sourian 

Rozpatrywanie piękna jako wartości w architekturze to nic innego jak dostrzeganie w otaczającym krajobrazie połączenia „odpowiedniej” formy z „odpowiednim” jej umiejscowieniem w czasie, przestrzeni i klimacie, które współtworzy. Architektura jest chyba najpiękniejszym przykładem, który pokazuje, że pojęcie piękna ma znacznie szerszą definicję, w której synonimem „pięknego” jest zarówno „odpowiedni”, „właściwy”, „spójny”, „harmonijny” czy „przemyślany” i „wartościowy”. Każdy z tych określeń świadczy o intencjach organizowania i dopełniania przestrzeni zgodnie z jego naturą i przeznaczeniem. Piękno w architekturze to spójny i klarowny krajobraz rozciągający się po horyzont w zasięgu naszego wzroku. Horyzont spokojnej, harmonijnej i funkcjonalnej przestrzeni.

Udostępnij