„Architektura jest fantazją i rzeczywistością, jest pozorem i paradoksem, bryłą, kształtem i bezkształtem. Jest ideą i materią, koncepcją i realizacją, materializacją i wizualizacją, światłem i cieniem, znakiem trwania i znakiem przemijania. Jest dyskusją, kompromisem, interesem”, – Katarzyna Trojanek

Źródło: Dagmara Młodożeniec https://www.instagram.com/

Opowiem Wam o architekturze, z którą żyję na co dzień. Architekturze, która każdego dnia mnie otacza, która tworzy moją rzeczywistość i rysuje moje wspomnienia….

… Mieszkam na jednej z piękniejszych niegdyś ulic miasta –w jednej z przedwojennych kamienic osiedla robotniczego. Ceglane budynki i stare gołębniki porośnięte zielonym bluszczem tworzą niesamowitą aurę i niczym wehikuł cofają nas w czasie.  Bywa tu naprawdę przeuroczo – wiosną tworzą się ogródki spotkań mieszkańców, słychać śmiech, gwarne zabawy dzieci a zimą panuje świąteczna sceneria z przystrojonymi drzewkami i migającymi lampkami w tle. Miejsce to jest trochę dziewicze – zatrzymane przez czas. Żyje swoim tempem, tempem ludzi, którzy szukają tu spokoju i oddechu. Jedynym, ale bardzo widocznym tu działaniem architekta to ukrycie pięknej cegły przez tynk w kanarkowych odcieniach żółci i pomarańczy, który zatraca przedwojenny charakter miejsca i jest zupełnie niepotrzebną próbą upodobnienia go do wielu typowych kolorowych osiedli, którym nigdy nie będzie.  W drodze do pracy mijam wiadukt, na którym przy bezchmurnym niebie słońce przyjemnie gładzi mnie po twarzy, kilka zatłoczonych ulic i szereg niedopasowanych do siebie nowych obiektów tworzących dzielnicę handlową. Obiektów, które krzyczą i jak „trofea” demonstrując swoją wielkość nad pozostałymi wywołują uczucie przytłoczenia i chaosu. Kilka typowych niczym nie wyróżniających się osiedli mieszkaniowych i zanurzony w jednym z nich Gmach Kościoła przypominający jurtę zwieńczoną kolorową tęczą. Obiekt, w którym trudno doszukać się idei architekta – powołany do życia bez głębszej analizy kontekstu miejsca. Oddalając się coraz bardziej od zabudowy miejskiej mijam jeden z kilku w mieście bardzo urokliwych kamieniołomów marglowych. Jego obraz sprawia, że zatracam się w jego głębi – w jego bezkresie szukając na horyzoncie zacierających się granic. To jest jeden z tych nielicznych momentów w ciągu dnia, w którym mój umysł jest wolny od dręczących myśli, zmartwień i problemów. W przeciągu tych kilku sekund odczuwam spokój, prawdziwy przyjemnie ogarniający moje ciało spokój.

Zapytacie, gdzie jest opis architektury?

… A ja odpowiem, że jest w każdym wylanym słowie – słowie, które powstało w przypływie wspomnień zwykłego codziennego dnia. Jednego z wielu podobnych do siebie obrazów, które widzę na co dzień i emocji, które we mnie wzbudzają.

Architektura nigdy nie jest odbierana tylko przez pryzmat budynku, nigdy nie występuje sama i przeważnie nie jest głównym bohaterem a jego tłem – jest skromnym dodatkiem. Ingeruje w przestrzeń, ale nie wychyla się, nie narzuca otoczeniu swojej obecności i buduje pejzaż ustępując niejednokrotnie miejsca naturze i historii. Kształtuje i definiuje przestrzeń nadając jej znaczenie, rangę i funkcję. Architektura tworzy poczucie miejsca, jego przynależność. Wzbogaca nasze życie, łączy z ludźmi, naturą i przestrzenią, tworzy naszą codzienność i wpływa na nasze nastroje.

Jest wszystkim … naszym domem, naszym miastem, miejscem pracy, parkiem, w którym łapiemy oddech od codziennych zmartwień.  Otacza nas, przenika i choć o tym nie wie – nad wszystkim dominuje. Jest dialogiem pomiędzy nami a otoczeniem i “szkieletem konstrukcyjnym naszej rzeczywistości”. Jest wszystkim co widzimy i na co nie zwracamy uwagi. Otwierając i zamykając przestrzenie, stawiając granice lub się ich pozbywając czyni świat dostrzegalnym i namacalnym. Niczym świadomy terapeuta posiada moc uzdrawiania zdegradowanych przestrzeni i niszczenia wielkich wartości. Działa na nasze ciało, zmysły i wyobraźnię pomagając nam istnieć i „być” w świecie.

Architektura jest wyrazem myśli swojego twórcy. Językiem, którym pragnie wyrazić jej znaczenie we wszechświecie. Jest efektem pasji tworzenia i jej wynikiem w postaci kreski Architekta – tej przemyślanej i tej całkiem przypadkowej. Jego odpowiedzialnością za każdą nieodpowiednią i nieprzemyślana linię, która w skutkach może wprowadzić chaos i profanację wielkich wartości. Architektura jako dziedzina “najpełniejsza” powinna tworzyć spójny organizm, u którego podstaw powinny leżeć przede wszystkim właściwe intencje oraz świadomość jej tworzenia – tworzenia naszej wspólnej rzeczywistości, która jest kluczem do zrozumienia architektury.

Udostępnij