Zdjęcie to zostało wykonane na jednej z wielu inwentaryzacji, która jest wpisana w zawód Architekta.

Jego scenerię nie tworzą marmury czy inne kamienie szlachetne, drogie materiały i jasne nowoczesne przestrzenie pełne przeszkleń. Jego scenerię tworzy naga zniszczona przez czas konstrukcja budynku, ściany z bliznami i ubytkami w cegłach, wybrakowana konstrukcja dachu porośnięta zielonym mchem, wpuszczająca do jej wnętrza promienie słońca.

To zdjęcie ma dla mnie szczególne znaczenie, ponieważ widzę w nim coś więcej niż tylko puste opuszczone mury. Widzę w nim coś więcej niż trochę gruzu, drewna i betonu, które powołały go do życia. Na przekór wszystkiemu widzę w nim życie – to życie, które niegdyś w nim istniało…  I to, które z niewielką pomocą ludzkich rąk może się jeszcze na nowo w nim narodzić.

Budynek podobnie jak my ma swój rytm życia. Rytm, który nadaje równowagę w naturze – zarówno tej ożywionej jak i betonowej dżungli.  Rodzi się, dojrzewa i starzeje się, tak jak my.  

… Rodzi się z miłości ludzi, którzy pragną go stworzyć, pragną stworzyć miejsce pełne dobroci, zaufania i poczucia bezpieczeństwa. Pragną stworzyć swoją „życiową przystań”, swoje miejsce na ziemi.

… Dojrzewa, ucząc się nawzajem siebie, swoich potrzeb, dojrzałej miłości i szacunku do otaczającego świata. Dojrzewa do wspólnych życiowych decyzji kierowanych bezinteresowną miłością i troską o dobro tych których kochamy. Uczy odpowiedzialności tworząc bezpieczny i przyjazny dom już nie tylko dla siebie, ale dla małych niewinnych istot, dla których te mury stają się całym światem. Uczy zmienności i życiowej nieprzewidywalności, umiejętności odnajdywania się w nowej rzeczywistości, w nowym miejscu i czasie.

… Starzeje się – w sposób naturalny, tracąc pierwotny blask i młodzieńczość, tracąc siły, motywację i zaangażowanie. Tracąc miłość, która go stworzyła. A bez miłości i naszej troski powoli umiera.

Te opuszczone mury ukazują swój czas, swoje doświadczenie. Wydają się być bardzo samotne – bo starość z reguły jest samotna. Zdystansowana do świata, pośpiechu, zgiełku i przepychu. Starość widzi inaczej, głębiej i dalej. Odczuwa świat tak samo mocno jak niegdyś, lecz racjonalniej. Spogląda z wdzięcznością na każde wspomnienie przeszłości i z tą samą iskrą łaknie życia, ponieważ rozumie jak jest istotne i wartościowe.

Dom to nie tylko mury, które mają nas ochronić przed burzą. Dom jest odzwierciedleniem charakteru właścicieli, ludzi którzy go stworzyli. Jest przedłużeniem ich osobowości, upodobań i pasji. Jest miejscem, które ma dusze – naszą cząstkę, czystą esencję nas samych. Jego życie zależy od nas, od naszego podejścia i naszych decyzji. Rodzi się z nami i umiera bez nas – to my budujemy w nim życie.

To wyjątkowy proces – ofiarować drugie życie. To proces, w którym architekt musi się wsłuchać w budynek, musi dostrzec w nim dusze, która z niego uleciała i powołując go do życia uszanować charakter, który jeszcze się w nim tli. Nie sztuką jest zburzyć i zniszczyć budynek lekceważąc jego możliwości i na przekór zmienić jego istotę. Sztuką jest uszanowanie czasu i dostrzeżenie pierwotnego blasku i potencjału, który jest wartością samą w sobie.

Udostępnij